Sunday, 9 February 2014

Hello, Sunday :)

Jak Wam mija niedziela? :)
U nas była piękna pogoda i spędziliśmy ranek i wczesne popołudnie w ogródku :). Teraz mam chwilkę, żeby pokazać wczorajsze zdjęcia.

Jakiś czas temu dostałam starą lampę podłogową, taką na toczonej, drewnianej nodze polakierowanej na kolor dębowy :). Jeden z elementów wykorzystałam do zrobienia lampki nocnej a z najkrótszego zrobiłam świecznik na świecę - właściwie praca żadna, ściągnęłam tylko stary lakier papierem ściernym.

A potem kiedy nurkowałam w pudłach wpładł mi w ręce papier do pieczenia, więc od razu pomyślałam o szpuli, którą dostałam do testowania od firmy Ib Laursen. Trochę jeszcze w niego zapakowałam ;) a zdjęcia zrobiły się praktycznie same ;).
Pierwsze dwa kolaże są głównie pod szpulkę i sznurek. Chciałam wysłać nadprogramowe zdjęcia dla firmy :).





A tutaj już moje wariacje na temat - powiem Wam, że uwielbiam, uwielbiam naturalne jasne drewno w towarzyswie bieli i żywej zieleni.


Podkładki to robota P. - w kominku pali się cały czas, piła pracuje i czasem dostanie mi się coś extra :)



Lubię takie skromne, proste dekoracje :).
Być może nie dla każdego, bo przecież każdy z nas ma inny gust i lubi coś innego, ale dla mnie nie trzeba naprawdę wiele, żeby zrobić dekoracje z "niczego", które będą cieszyć oko i ducha :).
Przede wszystkim kocham kwiaty, są u nas praktycznie przez cały rok :). 

A tutaj wykorzystałam klosz od lampy garażowej i piórka :).
(Na zdjęciach rzeczy postawione pod ścianą, bo tam mam najwięcej światła, na co dzień zaaranżowałam je wszystkie na ławie przy sofie i towarzyszą mi właśnie teraz :))


I jeszcze raz gałązka, która już była, ale jest tak piękna, że nie mogę się na nią napatrzeć :)) (i fotografować nie mam dość ;).


Pozdrawiam Was wszystkich cieplutko, odpoczywajcie przed startem w nowy tydzień. Nie wiem jak Wy, ja uwielbiam poniedziałki :).
<3

SHARE:

Friday, 7 February 2014

Dobry piątkowy wieczór :)

Dziewczyny, strasznie długo mnie nie było, nie planowałam takiej przerwy. Weekend bez moich jakoś przeżyłam :). W jeden dzień rozmawiałam z córą przez telefon, pytam na koniec czy coś chce mi jeszcze powiedzieć, usłyszałam: tak, kupiłaś plastelinę? :D. A potem się na mnie obraziła, że ją tak zostawiłam :). Szybko jej przeszło na szczęście ;).
Tylko niestety cały poprzedni tydzień pokazywała, że charakterek to ona ma (mam wrażenie, że to przez mój wyjazd, do tej pory byłam cały czas z nią - pracuję z domu - poza jednym wyjazdem, ale krótkim, w jeden dzień wyjechałam, na drugi wróciłam). Więc chcąc jakoś załagodzić i wynagrodzić wszystko robiłyśmy razem, Kalinka czasem bardzo głośno i z protestami :)). Na mało zostało mi już czasu (i siły :P). Ten tydzień był lepszy, ale za to światło gorsze a i tak mało co zrobiłam z tego, co sobie zaplanowałam. W większości czułam się jak zwiędnięty por :D. Takie mi przyszło porównanie, kiedy zajrzałam do lodówki i zobaczyłam w/w kolegę. Pomyślałam z radością: zupełnie jak ja:D.

Ranki zaczynam ze spokojem lotosu :D, przy ulubionej kawie z kafeterki i ładuję baterię na cały dzień.



Zawsze w malutkim i milutkim towarzystwie uroczego zodziejaszka :))).


W tym tygodniu znalazła się i pogoda i czas, żeby wyjść do ogródka. Mówię Wam, jak tu pięknie! Mamy całą dużą część ogrodu w przebiśniegach :)). Bałam się tam chodzić, żeby ich nie podeptać, jeszcze wczoraj wszystko było poprzykrywane śniegiem :). Dzisiaj już lepiej, śnieg stopniał, można było się nacieszyć :).
Przyniosłam troszkę do domu :)





Cudowne są, prawda? :) Natura potrafi stworzyć coś pięknego :). I tak skromnego i delikatnego przy okazji :).


W tym tygodniu miałam więcej czasu na zdjęcia, machnęłam też szybko na biało taką wiklinową donicę, wyciągnęłam haftowane poduszki i kurczę zachciało mi się nie tylko wiosny, ale już lata :).
Muszę pamiętać, żeby kupić czarną farbę, bo stoi ten mój thonecik i straszy taki odrapany :).







Ale po kolei, wiosna zbliża się wielkimi krokami :).




Oficjalnie dołączyłam do grona osób sadzących cebule w garach :))).



I jeszcze dwie sprawy. Tutaj mała zapowiedź tego "retro", o którym pisałam, ale muszę dokończyć malowanie stolika :).



Widziałam również na blogach wishlist i pomyślałam, że przygotuję swoją z rzeczami, które wpadły mi w oko i które chciałabym mieć :). Wiele z nich, o ile nie wszystkie znacie na pewno z blogów czy sklepów wnętrzarskich.
Moja lista wygląda tak (numery w totka poproszę ;) ):


1.Krzesło Vitra DSW. 2. Pled Pia Wallén 3. Marokański puf 4. Kosz pleciony 5. Miska Tine K Home (tylko nie mogę zdecydować się na kolor :)) 6. Dywan Nordal 7. Dywanik "Block" House Doctor 8. Stołek Tolix 9. Sztuczna skóra z Ikei.

To "tylko" tyle ;), nawet nie 10, phew ;). Niektóre jak np. pled zostaną tylko w sferze marzeń, bo nie są to rzeczy pierwszej potrzeby (tak, jak gdyby reszta była ;) ). Nad niektórymi dumam za długo, jak na przykład dywan Nordal (6), który przydałby się nam naprawdę w sypialni, i jak już zdecydowałam się, że kupię, to mi zwinęli sprzed nosa :). Widziałam w Malabelle ale większy rozmiar, a jest mi potrzebny ten mały i nie wiem, gdzie szukać żeby znaleźć. Tak samo wykupili mi małą czarną miseczkę i świeczkę Tine K :D. A niech to :)). Teraz "muszę" kupić tą większą :P.
Przede wszystkim przydałby się na gwałt nowy aparat, bo widzę, że mój staruszek po prostu nie radzi sobie na długich czasach. Statyw mam porządny a nad zdjęciami mogłabym wciąż płakać gdyby nie mój wrodzony optymizm ;). Tak więc ręka trzy razy zadrży zanim kliknę "do kasy" :)) (a potem wykupują przed nosem, wstręciuchy ;)).
Za to córci się dostało, u kilku z Was widziałam ubraniowe zakupy to i ja wrzucę zdjęcie:


To tyle, przepraszam, że tak długo (mam nadzieję, że przynajmniej z sensem), musiałam nadrobić tą dlugą nieobecność :).

Miłego weekendu Wam życzę :) <3
SHARE:

Wednesday, 22 January 2014

Back to black ;)

Na szybkiego dzisiaj :). Kilka dni temu zrobiłam taką małą aranżację z kilku rzeczy w kolorze black ;).

Garnuszek po czekoladowym fondue z Malabelle, w nim trochę piórek, dwa na ścianie przyklejone washi tape :).



 Trochę ceramicznych skorupek od mojej ulubionej ostatnio marki - House Doctor.




I znowu taca, na którą czym dłużej patrzę, tym bardziej mi się podoba :)



 I tu :)


I jadę. Jutro wieczorem jadę, nie będzie mnie w domu przez cały weekend i to pierwszy raz od ponach trzech lat, kiedy zostawiam moich (przede wszystkim córcię) na tak długo. Ale za to statyw przywiozę! :))))) 
Lecę gotować i mrozić :PP.
(I jeszcze nie wiem, może zabiorę ich jednak ze sobą :)).

A w przyszłym tygodniu będzie znowu trochę czerni, trochę retro... Ale na to muszę się przygotować, bo mam coś do odnowienia ;).

Buziaki, ściskam i miejcie się dobrze :)).
SHARE:

Monday, 20 January 2014

Wiosna ;)

Wbrew pogodzie i ciemnościom egipskim, które panują dzisiaj u nas w domku - ja się nie daję! ;).
Kolor jest, zapach jest obłędny, zmysły mile połechtane :).


Hiacynty to część kolejnego testowania dla firmy IB Laursen, kupiłam tydzień temu, kwitną jak szalone, a co mi się bardzo podoba to prawie każda z cebulek ma po dwa kwiatki :). Cudownie :)


W sobotę jeszcze wyglądały tak, a wczoraj rano już się położyły pod ciężarem kwiecia, obwiązałam je tasiemką, jak na pierwszym zdjęciu :).


Oczywiście jak zawsze miałam pomoc ;). Kalinka próbowała posadzić kwiatek, który ucięłam na potrzeby "sesji" :)).



Tak wyglądały tydzień temu, jeszcze mieściły się pod druciany klosz od IBL. Piekna ozdoba, wniosła do domu naprawdę wiosenny klimat, wykorzystam ją też na Wielkanoc :).



Drugim testowanym przedmiotem była dekoracyjna szpula z jutowym sznurkiem :).


Dostałyśmy też od naszego mężczyzny po szafirku :)


Kiedy robiłam zdjęcia P. przyniósł najmłodszego w rodzinie i na 5 minut w kloszu zamieszkał taki  słodki lokator :)))


No i nie byłabym sobą, gdybym nie przytargała do domu gałązek ;). Wiosna, czyż nie? ;)


Pozdrawiam serdecznie i wysyłam mnóstwo pozytywnych wibracji, nie dajcie się pogodzie :))
SHARE:

Sunday, 19 January 2014

Miedziany świecznik - DIY

Dobry niedzielny wieczór :)
Weekend mieliśmy cudowny, cieplutki w związku z czym wczoraj grzebaliśmy w ogródku robiąc wiosenne porządki :). Przebiśniegi powychylały bieluśkie główki, na drzewach pojawiły się pączki i tylko martwię się, żeby nie przyszło zimno i to wszystko piękne nie zamarzło...
Dzisiaj wdrapaliśmy się na wzgórze po drugiej stronie dolinki, ja ledwo zipiąc co prawda, ale wciąż o własnych nogach :D (eh, kondycja już nie ta co w czasach kiedy na Śnieżkę jak kozica górska wskakiwałam :D), a córcia na grzbiecie taty :). Weekend minął nam więc bardzo pięknie, rodzinnie i szybko a ja się zorientowałam, że mam zdjęć na trzy posty przynajmniej i muszę je opublikować zanim za miesiąc lato przyjdzie i fotki stracą ważność ;).

Na początek małe DIY - świecznik który zrobiłam z miedzianych rurek i kształtek. Widziałam gdzieś w sieci podobny, ale z elementami drewnianymi, piękny :). Drewniane laski zostały dopisane do listy zakupów budowlanych, będziemy tworzyć ;).
Nie miałam więcej rurek, dlatego świecznik skromniutki, prezentuje się tak:



Kule, które były bardzo popularne w okresie świątecznym, tak mi się spodobały, że sobie jedną dużą kupiłam. Myślę, że przyda się również przy innych okazjach, żałuję tylko, że wzięłam jedną, piękne są :). Co do świecznika, to aparatu nie oszukam ;), jedną kształtkę zamontowałam trochę krzywo, taki urok rękodzieła ;).


Tutaj jeszcze w towarzystwie choinki, która po 6-tym stycznia odstała jeszcze swoje kilka dni przez tą męską grypę ;).


"Miedziak" świetnie komponuje się z innymi dodatkami, a ja już myślę o czymś nastepnym :).

Pozdrawiam cieplutko i jak ktoś tu jeszcze dzisiaj zajrzy to dobrej nocy :)
SHARE:

Saturday, 11 January 2014

Decorating with Indigo

Cześć dziewczyny :)).
Bez większych wstępów, jako że dopadło nas paskudne choróbsko, tzn. przytargana z pracy przez P. męska grypa, ta NAJGORSZA :D. Jak gdyby nie miał co innego z pracy przynosić ;) ), więc najpierw kurowanie prawie że umierającego faceta - uff, obyło się bez ofiar :D - potem córa a na końcu ja :). My dwie to pikuś, taka tam zwykła grypa, na szczęście na męski wirus jesteśmy odporne ;).
Dzisiaj miałam być zupełnie gdzie indziej, ale co tam, nadrobi się :).
Śledzę różne prognozy wnętrzarskie, katalogi popularnych marek z artykułami do upiększania wnętrz i wbrew wszystkim ogarnęło mnie granatowe szaleństwo :).
Zaczęło się niewinnie, od jednej tacy, która miała być chyba grafitowa (nie pamiętam jak zamawiałam), na pierwszy rzut oka pomyślałam, że to przez światło. Rzuciłam drugim okiem rano i się okazało, że jednak wpada w granat, podjęłam więc wyzwanie ;)

Zestaw startowy wyglądał jak na zdjęciu poniżej. Taca przyszła pocztą ze sklepu Live Beautifully razem z prezentem dla córci. Wszystko pięknie zapakowane, poczułam się jak gdybym dostała prezent, naprawdę :).

Potem wycieczka po TKMaxx i do tacy dołączył kosz, lampion, koc i dwie ściereczki do naczyń.


 Ściereczkami szybko się zajęłam, wymiar akurat więc dwa ciachnięcia (prawie) i na sofie wylądowały cztery poduszki w nowych ubrankach :)



 Poszewki granatowe uszyłam z lnianej zasłony z Ikei. Jedna z zasłon odbarwiła się, tak mi się wydaje, od słońca. Wykorzystałam więc  te części, które miały swój ładny kolor :).


Chciałam połączyć ten granat ze srebrem, ale musiałabym kupić właściwie wszystkie dodatki, wróciłam więc do miedzi i dokupiłam coś ("musiałam - znacie to? ;) ).
Do kolekcji doczyła waza od Hpuse Doctor. Mam coś ostatnio ze sroczki i mnie ciągnie do takich błyskotek ;)


W części kuchennej też troszkę granatu, w delikatniejszej wersji, muszę tylko zdjęcia zrobić, a na razie to ;)


Domek zadomowił się w saloniku :), zostawiłam też lampki na drzewku, chociaż w kształcie gwiazdek to na razie będą takie. 



Zastanawiałam się nad girlandą lampek House Doctor,  ale zanim się zastanowiłam, to zniknęła z wyprzedaży ;). Teraz myślę o cotton ball lights,na szczęscie te są w sprzedaży cały czas, więc mogę się jeszcze trochę pozastanawiać ;). W międzyczasie przyszło mi coś jeszcze, znów od House Doctor (te wyprzedaże, eh ;)), ale to pokażę następnym razem :).

Pozdrawiam ciepluchno z kichnięciem dla lepszego efektu ;). Dużo słońca Wam życzę i fajnie, że jesteście i tutaj zaglądacie :).


SHARE:

Wednesday, 1 January 2014

Witaj 2014! :)

Wszystkiego najlepszego w tym Nowym Roku raz jeszcze :).

Nasza córcia jak co roku elegancko zignorowała tę noc, te wielkie plany i nadzieje i po prostu wszystko to przespała :)). Jeszcze nie zdarzyło się, żeby obudziły ją petardy, nawet wystrzelone pod oknem, jak ostatniej nocy.
Zabrałam ją więc dzisiaj na dwór, żeby mogła chociaż nacieszyć się zimnymi ogniami, bo tak bardzo chciała odliczać :).


Fotograficznie więc mój sposób na noworoczne życzenia. Niech się szczęści! :)









SHARE:
© White Valley. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig