Dziewczyny, strasznie długo mnie nie było, nie planowałam takiej przerwy. Weekend bez moich jakoś przeżyłam :). W jeden dzień rozmawiałam z córą przez telefon, pytam na koniec czy coś chce mi jeszcze powiedzieć, usłyszałam: tak, kupiłaś plastelinę? :D. A potem się na mnie obraziła, że ją tak zostawiłam :). Szybko jej przeszło na szczęście ;).
Tylko niestety cały poprzedni tydzień pokazywała, że charakterek to ona ma (mam wrażenie, że to przez mój wyjazd, do tej pory byłam cały czas z nią - pracuję z domu - poza jednym wyjazdem, ale krótkim, w jeden dzień wyjechałam, na drugi wróciłam). Więc chcąc jakoś załagodzić i wynagrodzić wszystko robiłyśmy razem, Kalinka czasem bardzo głośno i z protestami :)). Na mało zostało mi już czasu (i siły :P). Ten tydzień był lepszy, ale za to światło gorsze a i tak mało co zrobiłam z tego, co sobie zaplanowałam. W większości czułam się jak zwiędnięty por :D. Takie mi przyszło porównanie, kiedy zajrzałam do lodówki i zobaczyłam w/w kolegę. Pomyślałam z radością: zupełnie jak ja:D.
Ranki zaczynam ze spokojem lotosu :D, przy ulubionej kawie z kafeterki i ładuję baterię na cały dzień.
Zawsze w malutkim i milutkim towarzystwie uroczego zodziejaszka :))).
W tym tygodniu znalazła się i pogoda i czas, żeby wyjść do ogródka. Mówię Wam, jak tu pięknie! Mamy całą dużą część ogrodu w przebiśniegach :)). Bałam się tam chodzić, żeby ich nie podeptać, jeszcze wczoraj wszystko było poprzykrywane śniegiem :). Dzisiaj już lepiej, śnieg stopniał, można było się nacieszyć :).
Przyniosłam troszkę do domu :)
Cudowne są, prawda? :) Natura potrafi stworzyć coś pięknego :). I tak skromnego i delikatnego przy okazji :).
W tym tygodniu miałam więcej czasu na zdjęcia, machnęłam też szybko na biało taką wiklinową donicę, wyciągnęłam haftowane poduszki i kurczę zachciało mi się nie tylko wiosny, ale już lata :).
Muszę pamiętać, żeby kupić czarną farbę, bo stoi ten mój thonecik i straszy taki odrapany :).
Ale po kolei, wiosna zbliża się wielkimi krokami :).
Oficjalnie dołączyłam do grona osób sadzących cebule w garach :))).
I jeszcze dwie sprawy. Tutaj mała zapowiedź tego "retro", o którym pisałam, ale muszę dokończyć malowanie stolika :).
Widziałam również na blogach wishlist i pomyślałam, że przygotuję swoją z rzeczami, które wpadły mi w oko i które chciałabym mieć :). Wiele z nich, o ile nie wszystkie znacie na pewno z blogów czy sklepów wnętrzarskich.
Moja lista wygląda tak (numery w totka poproszę ;) ):
1.Krzesło Vitra DSW. 2. Pled Pia Wallén 3. Marokański puf 4. Kosz pleciony 5. Miska Tine K Home (tylko nie mogę zdecydować się na kolor :)) 6. Dywan Nordal 7. Dywanik "Block" House Doctor 8. Stołek Tolix 9. Sztuczna skóra z Ikei.
To "tylko" tyle ;), nawet nie 10, phew ;). Niektóre jak np. pled zostaną tylko w sferze marzeń, bo nie są to rzeczy pierwszej potrzeby (tak, jak gdyby reszta była ;) ). Nad niektórymi dumam za długo, jak na przykład dywan Nordal (6), który przydałby się nam naprawdę w sypialni, i jak już zdecydowałam się, że kupię, to mi zwinęli sprzed nosa :). Widziałam w Malabelle ale większy rozmiar, a jest mi potrzebny ten mały i nie wiem, gdzie szukać żeby znaleźć. Tak samo wykupili mi małą czarną miseczkę i świeczkę Tine K :D. A niech to :)). Teraz "muszę" kupić tą większą :P.
Przede wszystkim przydałby się na gwałt nowy aparat, bo widzę, że mój staruszek po prostu nie radzi sobie na długich czasach. Statyw mam porządny a nad zdjęciami mogłabym wciąż płakać gdyby nie mój wrodzony optymizm ;). Tak więc ręka trzy razy zadrży zanim kliknę "do kasy" :)) (a potem wykupują przed nosem, wstręciuchy ;)).
Za to córci się dostało, u kilku z Was widziałam ubraniowe zakupy to i ja wrzucę zdjęcie:
To tyle, przepraszam, że tak długo (mam nadzieję, że przynajmniej z sensem), musiałam nadrobić tą dlugą nieobecność :).
Miłego weekendu Wam życzę :) <3