Późny maj to taki czas, kiedy po wiosennych feeriach barw w ogrodzie na chwilkę nastaje cisza. Myślałam, że to mój kiepski wybór roślin, ale obserwuję okolicę i ogrody w czasie podróży (tak, w tym temacie jestem wścibska ;) ) i zauważyłam, że to takka ogólna sytuacja ;). Cebulowe i skalniakowe już przekwitły, na żagwinach, które wczesną wiosną tworzą puszyste, kwiatowe dywany wesoło podrygują teraz ostatnie, pojedyncze kwiatuchy. Byliny i rośliny letnie dopiero tworzą bądź rozwijają pąki :).
Natura jest jednak cudowną mamą i nie zostawia nas tak zupełnie z niczym ;). W chłodniejszych miejscach wciąż jeszcze zobaczyć można kwitnące rododendrony, właściwie wszędzie przecudne pompony piwonii, kosaćce, lilie. No i jedne z najcudowniejszych, królowe naszych ogrodów - róże :).
Zupełnie inaczej wygląda to w donicach, skrzynkach, pojemnikach. Tam istny karnawał :). Sama nie mogłam się doczekać i już dawno powyciągałam wiklinowe kosze, w których posadziłam ulubione kwiaty :).
W tym roku wyjątkowo podobają mi się fiolety i kwiatów w tym kolorze jest u mnie naprawdę sporo.
W pojemniku owiniętym gałązkami brzozy posadziłam dwa kolory "million bells", trzy lobelie i szałwię omszoną :).
Szałwia omszona (salvia nemorosa), to bardzo wdzięczna i wytrzymała bylina, która kwitnie przez całe lato :). Mamy jej sporo, bo i lekarskie, i byliny, i jednoroczną szałwię powabną, która ma bardzo ciekawy sposób kwitnienia. Jest to chyba najłatwiejsza roślina do przygotowywania własnych rozsad, nasiona kiełkują bardzo ładnie, gęsto, jest odporna na przesuszenie, a po pikowaniu nie "pada", jak niektóre rośliny. Wyprodukowałam jej mnóstwo i wciąż szukam dla nich miejsca w ogrodzie :)).
Jeśli chodzi o kwiaty pojemnikowe to lubię mieszać rośliny jednoroczne z bylinami :). Nawet jeśli ktoś ma balkon lub taras, to jest wiele bylin, które przezimują w zabezpieczonej donicy, szczególnie, że zimy mamy ostatnio bardzo łagodne :). A daje nam to większe pole do popisu w tworzeniu ciekawych kwiatowych nasadzeń :).
Wszystkie kwiaty w tym koszu są kupione. Lobelię uwielbiam i mimo tego, że zrobiłyśmy w tym roku z Kalinką własną rozsadę i tak nie mogę się oprzeć i jak widzę takie cuda u ogrodnika, to zawsze coś do domu dobiorę :). Tym bardziej, że doniczka kosztuje tylko złotówkę :).
Inną rośliną w odcieniach fioletu jest lawenda :).
Mamy u siebie 4 odmiany. Dwie stare, rosnące w skrzyniach, które również w nich zimują to najbardziej odporna u nas lawenda wąskolistna - lavandula angustifolia. Rozwinęły dopiero kilka kwiatów, więc będzie o nich później, natomiast pięknie kwitnie w tej chwili lawenda francuska, lavandula stoechas. Ta odmiana raczej nie zimuje u nas niezabezpieczona. Nasza na zimę schowana była w szklarni i przy -10C to wystarczyło, żeby nie przemarzła i cieszyła nas pięknymi kwiatami z "czubeczkami" :).
Nie przycięłam jej w ub. roku i trochę się rozrosła ;).
Nie mam jej na zdjęciu, ale na pierwszej fotce można zobaczyć na dole jaśniejszą odmianę lawendy francuskiej, "anouk", którą kupiłam w tym roku.
Chciałam przygotować sobie rownież własną rozsadę, ale słyszałam, że lawenda jest dość ciężka w uprawie. Do kiełkowania potrzebuje ciemnego i chłodnego miejsca. Wysiałam ją więc w takim zamykanym pojemniku, nie licząc na większy sukces, tymczasem dorobiłam się 43 roślinek :D.
Co jest naprawdę cudowne, to że te maleństwa już pachną, uwierzycie? :))
Każda została już przepikowana do swojej własnej doniczki, mam nadzieję, że będą ładnie rosły. Zastanawiam się tylko gdzie posadzę taką małą plantację ;).
Co do innych pojemników, to w reszcie wiszących posadziłam pełną odmianę "million bells" razem z białą petunią i białą lobelią, którą wysiała Kalinka :).
Tutaj jeszcze nieśmiało, ale od kiedy zrobiłam zdjęcie (chroniczny brak czasu ;) ) lobelie otworzyły już mnóstwo pąków :). Bardzo je lubię, pięknie wyglądają i w kompozycjach z innymi kwiatami i kiedy same wypełniają donicę. Jeśli chcecie spróbować swoich sił w hodowli własnych kwiatów, to polecam ja na pierwszy ogień :). Sa naprawdę bezproblemowe, pięknie wschodzą, nie wymagają szczególnej pielęgnacji :).
I ostatnie dzisiaj fioletowe dziewczyny - werbena i surfinia :). Werbena to taki "pewniak", kolejna trwaa i niewymagająca roślinka :). Kupiłam małe sadzonki a tak pięknie już się rozrosła :). Trzeba tylko ucinać przekwitnęte kwiaty, żeby roślina nie traciła sił na produkcję nasion i kwitnie praktycznie cały czas. Niektóre dodatkowo pięknie pachną :).
Jeśli chodzi o obrywanie starych kwiatów, to dotyczy to prawie wszystkich roślin jednorocznych.
Pozdrawiam Was ciepło, udanego weekendu, niech pogoda sprzyja :)
Lawendka pięknie Ci kwitnie. Ja kupiłam i trzymam w domu i tak bardzo szybko mi się wysusza! Już nie wiem, czy trzeba ją podlewać codziennie?
ReplyDeletePozdrawiam gorąco!
Hej :) Dziękuję, faktycznie kwitnie nam ładnie :). Lawenda ogólnie nie lubi przelania i rośnie na suchych, przepuszczalnych glebach. Ona więdnie, czy się wysusza? Jeśli więdnie, to potrzebuje więcej wody. Ziemia w doniczce przesusza się szybciej, niż taka w ogrodzie, to samo zauważyłam u naszych :). Jak się przesusza, to myślę, że wina powietrza w domu.
DeleteA jeszcze odnośnie podlewania, najlepiej podlać ją tak, żeby woda przeleciała przez doniczkę, nadmiar koniecznie odlać z podstawki. Wtedy mamy pewność, że korzonki dostały odpowiednią ilość wody. Codziennie, ale mniej może być za mało - woda zatrzymuje się u góry. Pozdrawiam cieplutko i mam nadzieję, że lawendzie się poprawi ;) :).
Też chcę mieć swój ogród... :( chociaż nie mam pojęcia o sadzeniu i pielęgnowaniu :D
ReplyDeleteAda, ja dopiero po zimie, jak już wyszło słońce i mogłam iść zająć się chociaż drobnostką, zauważyłam jak bardzo mi tego było potrzeba :). Relaks niesamowity :)
DeletePozdrawiam cieplutko :)
Piękne zdjęcia cudownych kwiatów ;-)
ReplyDeleteDziękuję, Olu, czekam na Twoje :) :)***
DeletePiękne kompozycje...u mnie w tym roku klasyka gatunku biel i zieleń :)
ReplyDeletePrzepiękne masz kwiaty :P
ReplyDeleteI kto to mówi :P Nie wiem, czy już skomentowałam Twój piękny, kwiatowy post :). I te donice jakie masz cudne :)))
DeleteMoniś kompozycje cudne otworzyłaś ,zdjęcia jak zwykle mucha nawet nie siada ....po prostu cudnie ...w ogrodzie, w domu ...kadry takie zawsze ,że ach ....p.s. zerwałam kwiaty bzu :))))) dziękuję za przepis.... zrobiłam ciut inaczej ,bo na blogu Agnieszki Maciąg też o tym napoju czytałam ..i tak sobie pomyślałam że może i Tobie tak by bardziej podeszło robić .....bo ona zalewa wrzątkiem kwiaty i odstawia na noc w chłodne miejsce ...przecedza i dopiero dodaje cukier i cytryny ...zresztą sama nie wiem jak lepiej :)))) bo w sumie TY gotujesz tylko jeden raz ....no w każdym razie co wiedziałam, to ci napisałam ...ja tak zrobiłam bo dziś mi czasu brakło tak naprawdę ...więc kończyć jutro będę na wolności :)))))a kwiaty akurat odstoją :))))) buziole !!!!!!
ReplyDelete:)) Aguś, ja gotuję tylko raz, bo po przecedzeniu wstawiam do lodówki i tam go trzymam. Ale wiem, że niektórzy pasteryzują i przechowują dłużej w chłodnym miejscu :) Muszę rzucić okiem na blog Agnieszki Maciąg, bo dużo osób ostatnio go poleca :). Dziękuję, kochana :) <3
Deletepotworzyłaś :)
ReplyDeleteZainspirowałaś mnie do wyszukania kwiatów na mój nasłoneczniony balkon. Mam już kilka typów :)
ReplyDeleteTwoje roślinki są piękne, widać że wkładasz dużo serca w ich hodowlę :)
Dziękuję pięknie :). Te w brzozowym koszyku dopiero teraz pokazują na co je stać ;)
DeleteMiłego wieczoru :)
Pięknie masz, tyle ślicznych roślinek i cudnie je nam pokazujesz :)
ReplyDeleteDziękuję, Diano :)***
DeletePiękne kwitnące kompozycje. Musisz mieć niezłą rękę do roślin. Z wysiewem lawendy próbowałam już 2 lub 3 razy - bez powodzenia. Nasiona słabo wschodziły albo nie wschodziły wcale. A jak już wykiełkowało kilka, to były tak delikatne, że nie poradziłam sobie z nimi.
ReplyDelete