Friday 29 August 2014

Weekend :)

Wczoraj spontanicznie P. wyciagnal diabelski kociolek i jak na wegetarianina przystalo uraczyl nas grilowanymi kartoflami (westchniecie). Czern wegla i czerwien ognia mnie oczarowala, pobieglam wiec po aparat, zeby zrobic zdjecie "czemus brzydkiemu" :D (Olus macham lapka :* :P). 
Wczesniej zrobilam troche zdjec kwiatow, ktore zdobia moj ogrodek na koncu lata, ale to pokaze po powrocie.
Prawie spakowana, jedziemy do Pragi :). Ciesze sie podwojnie, poczwornie nawet, bo kocham Prage, a poza tym siostra P. mieszka blisko stacji metra Anděl, a zaraz obok jest H&M Home :) - to teraz wiecie skad ta radosc do kwadratu ;). Co Wam przywiezc? ;)
Rzucilam okiem na biezaca kolekcje online i zobaczymy, mam wrazenie, ze wczesniejsze mi sie bardziej podobaly (nie ma poscieli lnianej :( ), ale plus przynajmniej bedzie taki, ze nie zostane puszczona z torbami, ha :).

No to kociolek :D i lece :).




 
Udanego weekendu, Dziewczyny :) <3

SHARE:

Thursday 28 August 2014

Late summer wreath

Ranek, ktory przywital nas temperatura ok. 4 stopni nie zapowiadal takiego pieknego dnia :). Ale po chwili wyszlo slonce, na niebie nie bylo zadnej chmurki i poczulam, ze musze cos z robic :). 
Uplotlam sobie taki wianuszek z darow poznego lata :). Prawdziwa bomba witaminowa: rokitnik (warto zaopatrzyc sie na zime w przetwory z rokitnika), owoce czarnego bzu. Do tego ziola: szalwia i hyzop lekarski. Juz ta mieszanka pachniala cudnie, ale dodalam jeszcze kilka kwiatuszkow groszku i uwierzcie mi, ze tak pachnacego wianka jeszcze nie mialam :).

Usmiecham sie do Was szeeerokasno i zycze milego i slonecznego dzionka :).










 <3 <3 <3

SHARE:

Wednesday 27 August 2014

Yes, I'm a cat lover :)

Hej dziewczyny, jak Wam mija sroda? :).
Jesli do piatku wciaz za daleko, to moze zdjecia sprawia, ze sie usmiechniecie, chociaz troszke :).

Jak mam chwile, to buszuje w sieci szukajac pieknych rzeczy - bo kto ich nie lubi :). Coraz czesciej moja uwage zwracaja nietypowe tekstylia (piekne rzeczy powstaja na przyklad w Nowej Zelandii :)). I tak wlasnie trafilam na ten koc - nawet nie pamietam juz gdzie trafilam na ta firme, w kazdym razie weszlam na strone i sie zakochalam <3. Tym bardziej, ze akurat byla promocja ;). 
I tak nie z NZ, ale zimnej polnocy przyjechal z malymi perypetiami ten piekny koc. I jesli ktos kocha koty, a widze, ze w sieci ostatnio wszedzie kocieta, co mnie cieszy ogromnie, to mnie zrozumie - milosc od pierwszego wejrzenia :).


Nie wiem, czy zdjecia pokaza urode tego koca, jest po prostu boski :))). Nawet slonce wyszlo na chwile jak robilam zdjecia :).


Ma jedna, slodka "wade" - kociaki na nim wygladaja jak zywe i dwa razy zlapalam sie na strachu, ze za chwile rozmackam Macka :P.


W ogole to nie chcialam kocyka, ale szukalam dla siebie ponczo na jesienne wieczory :). Tylko te, ktore ogladalam w sklepie byly rozpinane, nie wciagane przez glowe i poddalam sie, kiedy sie kilka razy w nie zaplatalam :P. Nie dla mnie takie ponczo ;). A kocyk nie dosc, ze piekny, to jeszcze welniany i grzeje, ze ho ho :). 

Jesieni przybywaj :).


Caly kocyk prezentuje sie tak (zdjecie ze strony producenta Lapuan):


No jak moglam sie nie zakochac? :)))

Nie wiem jaka pogoda u Was, u nas sloneczko teraz swieci na calego, wiec wysylam Wam duuuzo slonca i moc pozytywnych wibracji ;).
SHARE:

Tuesday 26 August 2014

New in ;)

Dziewczyny, malo mnie, ale wytlumaczenie mam dobre ;). Urlopuje sie ;). Nie tak, jakbym chciala, tzn. po pierwsze byla u nas moja mama z wizyt(acj)a ;). Ale to akurat przyjemna czesc urlopu :). Potem zlapala mnie jakas kolka, po raz pierwszy w zyciu bol pozbawil mnie snu na kilka godzin w nocy. Oprocz tego jak zwykle w siodle - chcialabym ;) - tzn. w fotelu w aucie pokonujemy kilkaset kilomerow, bo P. chce zdazyc przed zima zabezpieczyc co sie da w naszej niedawno poczynionej inwestycji nieruchomej. "Zabezpieczenie" ostatnio oznaczalo wyburzenie scian na poddaszu, a tego juz sie nie spodziewalam :D.
No a caly ten urlop taki nieszczesny i zupelnie nie taki jaki mial byc z tego powodu, ze zmieniam prace :)).

To tyle tytulem przydlugiego wstepu, a wracajac do nowosci, to odebralam od rodzicow pudla, ktore do mnie przyjechaly (ostatnio mam wrazenie, ze tylko albo cos rozpakowuje, albo nas pakuje ;) ).
Mala gabarytowo ale duza dla mnie zmiana w saloniku - wprowadzila sie taka polka/szafka:



Jak dla mnie bomba, chociaz jak to z klubu wysylkowego nie wiadomo na co sie trafi ;) - tu 5 mm roznicy, tam 4, ale ogolnie jestem bardzo zadowolona :). Biala szafka, ktora odnowilam i o ktorej pisalam np. tutaj powedrowala do sypialni. Byla troszke za "prowansalska" i kacik chociaz fajny i swiezy,  to jednak za duzo w nim bylo bieli. 

I czern metalu pasuje do nozek fotela i wspornikow (i do Macka, ktorego widac, bo sobie akurat drzemke ucinal na sofie ;) ), co mnie  rowniez uradowalo :). Mam  tez w koncu miejsce na rzeczy, ktore bardzo lubie :). Mala rzecz, ale ile radosci :)).





Kacik wygladal wczesniej tak:


Strasznie duzo zaleglosci zdjeciowych i blogowych mi sie narobilo, wybaczcie. Teraz juz, zeby nie zniknac zupelnie z blogosfery ;) robie zdjecia w naprawde paskudnym swietle. Nawet nie pytam, czy i u Was jesien zaglada juz do okien, bo widze po wpisach ;). Lato zlecialo w tym roku w tempie ekspresowym, u nas zaczal sie juz sezon kominkowy, ale nie narzekam, bo milo jest palic swieczki :). Zeby tylko zima nie przyszla za szybko, to nie bedzie zle :).

Milego wieczoru, dziewczyny :).

P.S.
Przepraszam w imieniu klawiatury za brak polskiej czcionki :).





SHARE:

Monday 4 August 2014

Cozy garden corner :)

Urządziłam sobie kącik w pawilonie w ogródku.  Bardzo skromny - stolik, który pokazywałam kiedyś tutaj. Do niego fotel wiklinowy, troszkę dekoracji i dużo kwiatów :). Brakuje firaneczek tiulowych z Ikei, ale to przy najbliższej okazji :), w tym momencie taka troszkę zbieranina :).
Najbardziej cieszę się z siedziska i poduszki, które uszyłam w sobotę, udało mi się znaleźć chwilkę :). Nie macie pojęcia jaka to radość dla mnie coś uszyć, coś zrobić własnoręcznie :)). 
Wracając do pawilonu, to wszystko stoi po prostu na trawie (do skoszenia :) ). Myślimy o czymś w rodzaju podłogi, ale teren jest bardzo nierówny i ogród pochylony delikatnie w stronę rzeki, zostanie więc chyba wszystko jak jest. 

Ale poducha miała być ;). Prezentuje się tak:


Poducha b&w w popularny ostatnio wzór, z wypustką - pisałam już wcześniej, uwielbiam wypustki :). Również siedzisko u góry ją dostało :). Akcesoria krawieckie kupuję w kilku miejscach, bardzo lubię Drecotton, i tam właśnie zaopatrzyłam się osatnio w pasmanterię. 

Dziewczyny, które szyją - jesteście zamkowe, czy guzikowe? :))) Jeśli o mnie chodzi, to  zdecydowanie bardziej wolę wszywać zamek, nie wiem dlaczego :). Nawet tutaj i poszewka i pokrowiec z zamkiem mimo wypustki :).  A jeśli kupuję już gotowe (rzadko, bo wszystko co mogę szyję sama), to dla mnie obojętne jak zapinana jest poszewka :)


W sypialni lubię miękkie jaśki, ale dekoracyjne muszą być porządnie wypchane, tym bardziej, że te są uszyte z bawełny satynowej. Wypełnienie to poducha również z Ikei z gęsimi piórami. Sztywna, twarda, poszewki długo na niej wyglądają ładnie i dużo się nie gniotą. Na liście zakupów, bo wzięłam jedną na próbę i jestem bardzo zadowolona :).


Miała się również odbyć próba generalna światełek, ale burza pogoniła mnie do domu :). Marzenie to światełka od House Doctor, ale cena w tym momencie zaporowa. Córci i tak podobają się te, a wygrzebał je dla mnie w wielkim koszu na przecenie mój P., nie wiem jakim cudem, ale minęłam je, a polowałam już od jakiegoś czasu :). 50 zł, więc się nie zastanawiałam,  na teraz nam wystarczą :).


Miał być też mały podwieczorek :D.



Wy też kupujecie coś czasem dla opakowania? :)). Mnie się zdarzyło tak z tą butelką, kupiłam w TK Maxx, a ponieważ co nie zajrzę to są, więc wezmę jeszcze kilka, lemoniada naprawdę pyszna :). A i butelki się przydadzą, uwielbiam takie butle i słoiki vintage :).




Kocham wiklinę w ogrodzie :). I widzę po blogach, że nie ja jedna :). Kto jej nie kocha? :)


Pokażę Wam kwiatuchy, które akurat kwitną, tzn. kwitnie ich więcej, ale te mnie bardzo ucieszyły :). Jak wszystkie z resztą, ale do nich mam wyjątkowy sentyment :)). Groszek pachnący, kosmos i zawilec pajęczynowaty :). Mój mały, prywatny raj :).



Nie wiem jak dugo zawilce kazały na siebie czekać, ale te pączki miały chyba miesiąc albo ciut dłużej :). Na szczęście już są :).


Zakwitła też pelargonia angielska, również myślałam, że się nie doczekam :)). Cudo przechowane z ubiegłego roku :). Kwitną później niż te normalne, bo mam ich dwa rodzaje i ta druga również dopiero teraz pokazała kwiatuchy :).


Szybciutko się wczoraj ściemniło przed tą burzą :). Latarenek właściwie mam w tym moim kąciku kilka. Wyniosłam po prostu ze strychu rzeczy, które już mi w domu niezbyt pasują, raczej w takim sielsko-prowansalskim stylu, ale do ogrodu są akurat :).


A dzisiaj rano poszłam oszacować straty po burzy. Troszkę tych "strat" przyniosłam do domu i zrobiłam sobie bukiet :).


Teraz dopiero zauważyłam, że bardzo różowy ten post :))). I bukiet również :). Ale akurat hortensja i mieczyki mają największe kwiaty i złamały się pod deszczem, a kosmosy i groszek do towarzystwa ;). Na rabatce na odwrót, dużo białych kwiatów, ale też niebieskie i pomarańczowe :).


To tyle, uff... Kto przebrnął ten bohater :D. Telenowela brazylijska mi się tu zaczyna robić :D.

Pozdrawiam Was serdecznie, mam nadzieję, że gdziekolwiek nie jesteście, to pogoda Wam sprzyja :).



SHARE:
© White Valley. All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig